Świetny kameralny dramat.
Nawet jeśli głównym bohaterem jest zimnokrwisty morderca, to znając filmografię Jamesa Graya (autor ciekawy, choć dotąd większego uznania nie znalazł, a szkoda), możemy spodziewać się, że sensacyjna intryga będzie tylko tłem, wobec pokręconych dylematów rodzinnych. W filmach Graya chodzi wciąż o to samo – to one kształtują nasze życiowe wybory i ścieżki, choć każdemu inne…
"Małą Odessę” spokojnie może przyrównać do którejś z antycznych tragedii, gdzie każdy stoi w gruncie rzeczy na przegranej pozycji, a ich kolejne wybory będą okupione krwią i trupami. Żadnego happy endu. To nie jest świat dla szczęśliwych ludzi…
Naprawdę warto !!
Moja ocena - 7/10